czwartek, 28 maja 2015

wpuść mnie


Tak patrzę z boku na siebie, patrzę i patrzę, (i nie dowierzam...) i zupełnie jakby to ktoś inny był, ktoś inny to robił, ktoś inny moimi palcami lepił każde słowo. Co ja robię? co ja robię?! i czemu nie mogę (czy tylko nie chcę?) przestać? czemu nie mówię sobie: dość? czemu nie mówię: wystarczy? umiałam to wcześniej, a nagle nie potrafię (może jednak nie chcę?) się (oby chwilowo) za(pows)trzymać? nie wiem, szukam więc odniesień, szukam kontekstów, żeby się w nich osadzić, żeby się ich uchwycić, żeby mi odpowiedziały, i nagle już rozumiem i zauważam, że to po prostu jest tak, że stoję i krzyczę "wpuść mnie", nie oczekując, że ktokolwiek usłyszy, bo wrzeszczę bezgłośnie w słowach gładkich jak miód, uładzonych i skrojonych na miarę według zasad nieomylnego decorum, to się nie może udać zatem, prawdopodobieństwo życiowe wynosi zero!, ale i tak stoję, i krzyczę, krzyczę sobie, do siebie, krzyczę dla siebie, każdym spokojnym, przemyślanym po wielokroć słowem. Czasami tak po prostu jest i nie można przestać, ja teraz właśnie nie mogę. Wpuść mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz