sobota, 9 maja 2015

łupy z Owocowej

Włóczyłam się po targu na Owocowej, co z okazji soboty zdarza mi się dość często (niechętnie na to patrzę, ale mam swoje przewidywalne rytuały i targ na Owocowej w sobotę jest jedynym z nich), jak zwykle mnóstwo ludzi, warzywa, piękne pomidory, kalafiory, młode ziemniaki, kalarepki - wszystko razem pycha, no i miód z Zatonia, tym razem malinowy, oczywiście znowu kupiłam kwiaty, pewnie już nie powinnam, powoli nie mam gdzie ich dać, ale... no co ja na to mogę? lubię grzebać w ziemi, a nie mam ogródka, więc działam na balkonie, kwiaty są konieczne i już, więc moja słaba silna wola poległa na widok ślicznej biało-różowej werbeny, czerwonych kwiatków, których nazwy za nic sobie nie przypomnę, lobelii, no i kocimiętki (eksperyment na kotach - komisyjnie stwierdzam, że mają ją gdzieś, więc o tej miłości kotów do kocimiętki to plotki są jakieś).
Lubię takie dni jak ten, o takich chciałabym pamiętać, kiedy będę starą i pomarszczoną jak śliwka węgierka dziwaczką, która ma zbyt wiele książek, kotów, roślin i wspomnień.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz