piątek, 15 maja 2015

miniCarroll - "chwila, w której wszystko zależy od jednego słowa"

Wydawanie zwykłego opowiadania jako osobnej książki uważam za grubą przesadę [rozmiar 90 stron wygenerowano tylko dzięki wielkości czcionki i krojowi kolumny, no i pod względem gatunkowym po prostu: TO JEST OPOWIADANIE, a nie żadna minipowieść, jak ktoś bredzi na okładce], ale poprzestając na krytycznym spojrzeniu i tak okazałam się jedyną z tych naiwniaków łatwych do zmanipulowania i oczywiście kupiłam "nowość  Carrolla", marna to pociecha, że dostrzegam, iż ktoś mnie tu ostro naciąga. I wiedząc, zauważając, co gorsza/lepsza mam te niuans gdzieś, bo kupuję Carrolla z przyczyn sentymentalnych, długo się znamy, długo się czytamy, nawet na jakimś spotkaniu z nim byłam i mam książki podpisane, wszystko to dawno, dawno temu, no i zawsze będę go ceniła za powieść "Na pastwę aniołów", która jest najładniejszą historią o śmierci jaką znam, nadal. Wiem,że Carroll nigdy Nobla nie dostanie, rzemieślniczo są to dzieła dość sprawnie pisane, ale raczej nie wybitne, proste konstrukcje powieściowe, niekiedy trochę się mu rozłażą w szwach. Natomiast zawsze są to wciągające opowieści, których zakończenia jestem ciekawa, takie interesujące pomysły na rzeczywistość, tak było też w przypadku "Ucząc psa czytać" - pod wieloma względami jest to rzecz bardzo przeciętna, ale jaki ciekawy pomysł na świat! Przekartkowałam w jeden dzień, nie bez przyjemności.

J.Carroll "Ucząc psa czytać"

J. Carroll "Ucząc psa czytać"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz