wtorek, 24 lipca 2018

Chopin tu i teraz od Vanesth (street art cz.48, Nysa)

na boku budynku, w którym jest hotel "Chopin", na oko dość elegancki, jest kolejny świetny szablon, naturalnej niemalże wielkości Chopin rozdaje swoje nagrania, świetny pomysł, świetne wykonanie, oczywiście znowu od Vanesth, bardzo to jest dobre i inteligentne, podziwiam


niedziela, 22 lipca 2018

wszystkie utracone bratki

przez kilka ostatnich lat sadziłam na moim balkonie pnące bratki, potem zbierałam nasionka i miałam takie bratki jakby bardziej moje i bardziej własne, rok temu nie posadziłam, bo wyjechałam na całe wakacje, w tym roku tak samo, ale zasiałam ich na wiosnę trochę w otmuchowskim ogródku, który od dziś jest już bezpowrotnie utracony i pożegnany, zanim wyjechaliśmy zdążyły sobie jednak te moje bratki zakwitnąć, i cieszyłam się z tego, choć przecież już byliśmy za progiem, choć dzieje się tyle innych rzeczy, choć pewnie zauważyłam i doceniłam je tylko ja, ale to nic, były i kwitnęły, i to ja je zasadziłam, może się jakoś po okolicy rozniosą? to możliwe, i wtedy będzie to po mnie jakiś ślad














sobota, 21 lipca 2018

wielkie nyskie wakacje

dziś jest ten dzień, w którym zamieszaliśmy na trochę w Nysie, w kamienicy, w kawalerce, bez balkonu, ale i tak jest fajnie i teraz mamy tu na trochę dom, żyjemy, pijmy kawę, patrzymy na Włóczykija kupionego na ostatnim Lecie Kwiatów, przenieśliśmy się, duża zmiana



piątek, 20 lipca 2018

Batman i Joker od Vanesth (street art. 47, Nysa)

i znowu... kolejne uliczne dzieła, na ścianie tuż koło przystanku czeka na autobus Batman, niecierpliwie zerkając na zegarek, a na tym samym budynku, na jego zielonym boku, niejako za węgłem, czeka Joker - przemyślana konstrukcja, do tego świetnie wykonana, nieprzypadkowa, pomyślana z poczuciem humoru, świetna rzecz i prawdziwa ozdoba miasta, artysta podpisuje się jak Vanesth, brawo on




czwartek, 19 lipca 2018

nienawiść i krzywda (kot w OTM)

w dużym stresie na już i na wczoraj szukam mieszkania w Nysie, wyprowadzam nas z OTM, w zupełnie przypadkowym międzyczasie spotkałam kota, który się mnie bał, a ponieważ się mnie bał, to mnie szczerze nienawidził, i ok, i nie mam żalu, myślę, że za taką nienawiścią stoi krzywda i bagaż złych doświadczeń, bo przecież nawet kot nie rodzi się z taką pełną wrogości nieufnością, i żal mi tego kota, choć rozumiem jego napięcie, rozumiem jego gotowość na kontrę, w tym tygodniu jestem dokładnie taka, mam dokładnie tak samo, zatem "witaj bracie" - tak powinnam była mu powiedzieć, zamiast głupiego "kici, kici", przepraszam cię kocie za wszystko



środa, 18 lipca 2018

nowe w Nysie

jest zimno i deszczowo, i to nie sprzyja niczemu, bo moknę nawet pod zdobyczną parasolką, biegałam po Nysie, oglądałam, szukałam, i myślę, że to tu, że teraz to będzie tutaj, my i nowa naszość, na chwilę, na krótki fragment tej opowieści, takie małe życie w Nysie na teraz, na wakacje, myślę, że to może być TU i że może się udać




wtorek, 17 lipca 2018

dzieciaki łobuziaki od Vanesth (Nysa, street art. 46)

absolutnie genialna rzecz znaleziona w Nysie, ktokolwiek robił, jest znakomity i dla mnie to jest sztuka, artysta ma pseudonim Vanesth, w mieście są też inne jego prace podobno, ale nikt nie wie, kim on jest, taka piękna tajemnica, czyli coś, co zawsze mnie trochę czaruje






środa, 4 lipca 2018

pancakes w OTM

chciałabym pamiętać z otmuchowskich czasów pancakes i odkrycie, którym stał się dla nas syrop klonowy, to jest ładne i smaczne wspomnienie, i jeszcze ta kuchnia w starym domu, lubiana kuchnia, która była centrum mieszkania, tu się jadło, ale i tu się gadało, do tego beżowe kafle z listkami, ale przede wszystkim właśnie to zajadanie się wspólnie, we trójkę pancakes, pełne brzuchy, piękne zapachy, słodycz, syrop, czekolada, banany, dobre wspomnienie, dobry czas


wtorek, 3 lipca 2018

spotkania z kotami

chodzimy często do zamku, a na zamku mieszkają koty, które pomimo lipca dramatycznie się marcują, nie są zadowolone, że na nie patrzymy, że w ogóle je zauważamy, że je widzimy, i nie chcą być głaskane, chcą tylko dogonić małą, chudą czarną kotkę, a w międzyczasie wydrapać sobie oczy i futra, dlatego też w ogóle nie byłyśmy ważne dla nich, zwyczajnie przeszkadzałyśmy, muszę przyznać, że dawno nikt mnie tak nie olał, a wszystko z wrogością, i z pazurami w gotowości, wszystko na przeciągłym godowym miauczeniu lub obojętnej niechęci, a jednak się pamięta, że były i że niczego nie chciały ode mnie, pamięta się wrogość, niechęć i nic




poniedziałek, 2 lipca 2018

minionki i tatuaże

myślę, że tym, co mnie zawsze niepokoi jest definitywność i nieodwracalność, dlatego nigdy nie odważyłam się zrobić sobie tatuażu, dlatego przerażają mnie wszelkie modyfikacje ciała, przysięgi, deklaracje, gdyż każde Zawsze wydaje mi się trwać bardzo długo i pachnieć nicością, i siłą rzeczy także za jedną z najbardziej straszliwych cech miłości uważałam to, że ona już może mi tak zostać... jakoś nigdy nie martwiłam się, że zauroczenia czy zakochanie w kimś mi przejdzie, bo czym tu się martwić? przejdzie to przejdzie, cześć pieśni, natomiast prawdziwy niepokój, nawet gdy tylko o tym czytałam w książkach, budziła we mnie miłość, która nie ma końca, która nie mija jak katar, tylko zostaje i nie można przestać, miałam poczucie, że to niewola, że to wystawia mnie na jakieś zło, zresztą trochę tak jest przecież, wcale nie zmieniłam zdania, od kiedy kocham Małą Mi panicznie się o nią boję, w głębi serca histerycznie wręcz boję się straty, bo kocham i nie mogę przestać, ale z drugiej strony pomimo tego wiem na pewno, że nie chcę przestać i myślę, że bez tej miłosnej pułapki moje życie ziałoby próżnią i brakiem sensu, więc godzę się na strach i ryzyko, a zaprawiona przez Małą Mi, po latach ostrożnych zmagań godzę się nawet na inne miłosne paradoksy... bo na przykład nie lubię koloru żółtego, a chętnie i w podskokach zakochałam się w najprawdziwszym minionku, i znowu mam takie wielkie przerażenie, bo nie widzę końca i wiem, że w pewnym sensie go nie ma, bo nie umiałabym przestać, i cały czas zauważam, jak pięknie wystawia mnie to na niejeden strzał, nawet nie pytam, kiedy i czy on się zdarzy - ostatecznie ani mnie to nie uchroni, ani nie wzmocni, zwyczajnie niepokoję się z właściwą mi przezornością, a jednak tak może być musiało, w końcu piękny ten minionek i bardzo mnie wzruszył w tych niebieskich spodenkach, przy takim rezolutnym minionku nagle chce się wszystkiego i pomimo wszystko, definitywnie

niedziela, 1 lipca 2018

od korzenia do zakorzenienia

biegłam dziś do pewnego korzenia, który stał się miejscem pamiątkowym, nawet nieco symbolicznym, rok temu siedziałam na nim i zakorzeniałam się - powoli i małymi krokami w nowej rzeczywistości, pies w międzyczasie skakał na główkę i byłam prawie pewna, że zrobi sobie krzywdę, ale jednak nie, ogarnęły mnie miłe sentymenty, ale pomimo tego jestem smutna, tak nostalgicznie i melancholijnie, jak to ja... ściga mnie jakiś niepokój, wszystko się zmienia