poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Karty dziadka Wiktora

Ojciec mojego ojca, miał na imię Wiktor, nigdy go nie poznałam, umarł krótko przed ślubem moich rodziców w okolicznościach tajemniczych, nie mówiło się o nim za dużo, nikt nic mi wprost nie opowiadał, więc wiem własnie tyle - nic, no dobra.. coś tam wiem, z podsłuchań dzieciństwa, ale i to nic pewnego, nic dookreślonego, wiem na przykład, że... dziadek miał karty, dwie talie do brydża z pięknymi pin-up girl, obie talie były identyczne, tylko jedna miała niebieski, a druga czerwony tył, byłam nimi zachwycona, bawiłam się nimi, rysowałam je, opowiadałam sobie o nich historyjki i oczywiście chciałam być kiedyś taka śliczna jak te wszystkie dziewczyny... zabawa kartami dziadka to rzeczywiście jedna z ukochanych rozrywek mojego wczesnego dzieciństwa w pozbawionym zabawek schludnym mieszkaniu babci Krysi, która nie wiedzieć czemu przechowywała te dwie talie, choć poza nimi nie widziałam w mieszkaniu ani jednej pamiątki po dziadku, żadnego zdjęcia, nic, nigdy też o nim nie mówiła; te karty były ze mną długo, przejęłam je po śmierci babci, część się zagubiła, nie bardzo wiem gdzie są i czy są, burzliwe losy rodziny i moje własne chyba unicestwiły te karty, szkoda; tym bardziej nie wiem zatem, jak to się stało, że... przy okazji remontu i porządkowania półek z książkami znalazłam w jednej starej książce śliczną karcianą dziewczynę, ponad wszelką wątpliwość jest to ostania z ostatnich kart mojego dziadka, którą posiadam, walet trefl i kilka wspomnień, jedyne co mam po tajemniczym dziadku (kiedyś widziałam jego zdjęcie, wygrzebałam... chyba u ciotki? może w archiwach rodziców... nie pamiętam, jestem do niego bardzo podobna, tak jak i mój ojciec był do niego podobny i nie wiem, czy dziadek spodziewał się, że zostanie po nim tylko karciana karta? prawie na pewno nie, i myślę sobie, że życie bywa absurdalne i zostają po nas strzępy, dziwne fragmenty, których byśmy nie podejrzewali o przetrwanie).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz