niedziela, 31 lipca 2016

"za każdym oknem kryje się zwątpienie" (M. Hłasko "Wilk")

niepublikowany debiut.... no i dałam się na to złapać, przeczytałam, powoli i bez szaleńczego entuzjazmu, choć z pewnym uznaniem, "Wilk" to powieść całkiem dobrze napisana jak na 19-letniego chłopca, sporo ładnych sformułowań, niewątpliwy "dryg" do pisania, jest też trochę dziur i skrótów w fabule, przede wszystkim średnio wypada często dość naiwna i pełna potworzeń, miejscami bezładna narracja, wynagradza to nieco ładnie wychylający się narrator, interesująca i precyzyjnie, konsekwentnie tworzona, choć jak dla mnie trochę nieprzekonująca psychologia głównego bohatera (trudno określić jego samoświadomość, królują chaotyczne motywacje, pomimo skłonności do filozofowania ponad wiek i możliwości intelektualne bohatera); powieść... poprawna i niedzisiejsza, może nawet ciekawa jako dokument o życiu międzywojennego Marymontu, solidne i wnikliwe odtworzenie realiów (przestrzeń, ulice, nazwy), także językowych (żywy, autentyczny język dialogów - super) to najmocniejsza strona "Wilka", z drugiej strony jakby to nie Hłasko był, tak bardzo odtwarza rzeczywistość, zamiast ją budować i jak to on przetwarzać; w warstwie... umownie powiedzmy, że "politycznej" nie da się nie zauważyć, że w latach 50. było to pisane, że odwilż, że ideologicznie jakby spod ręki pokolenia "pryszczatych" to trochę wyszło, że socrealistyczna poetyka (lepsze życie, kolektyw jako wartość, kult fizycznej siły, oni - wrogowie, contra my - waleczni robotnicy, bohaterowie zdeterminowani przez okoliczności i środowisko, walka klas) do tego element nieuchronnej sympatii dla Stalina kiełkującej wśród wyzyskiwanego, żyjącego w skrajnej nędzy proletariatu... co ma powiedzieć... nudne, wtórne i nieciekawe to było, można to jednak wziąć w nawias, ideologia nie jest nachalna, stanowi dość umowne tło, nie dominuje na żadnej płaszczyźnie dzieła, starałam się jej nie zauważać i czytało się lepiej; ale... trochę uniwersalnych rzeczy też się znalazło - młody chłopak szukający swojej życiowej drogi, zbuntowany, idealista trochę, trochę łobuz... dużo dobrych tradycji powieściowych XX-lecia tu zagrało, być może dlatego, czytając miałam poczucie, że... to wszystko już było, że marzenia o "jasnych domach" i "wiatr od wschodu" to już Żeromski opisał i to sprawniej, a życie miejskiej biedoty w realistyczno-naturalistycznych dekoracjach wyeksploatowała już do cna literatura pozytywizmu, nie ma czego dorzucać, wszystko to już było zarówno w zakresie tematyki, jak i warsztatu; warto pamiętać mimo wszytsko, że pisał to młody chłopiec i jak na chłopca jest to niezłe, w warstwie obrazowana i języka, subiektywizmu narracji, a przede wszystkim kreacji świata przedstawionego, ta Warszawa, pełna niepokoju, mroku, nędzy i beznadziei - atmosfera gęsta jak u Dostojewskiego, a to przecież wzorzec z wysokiej półki;
podsumowując: powieść dla przeciętnego zjadacza chleba prawdopodobnie nudna i anachroniczna, mimo to utwór wart zauważenia, bo Hłasko, bo 19-latek, bo konglomerat tradycji i wpływów, nie jest to rzecz wybitna, ale ciekawa poznawczo, zwłaszcza dla fanów Hłaski

Marek Hłasko "Wilk"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz