piątek, 29 lipca 2016

bohater i malarz - powrót wściekłej pomarańczy

kolejne ściany na pomarańczowo, jestem zmęczona tym malowaniem, ale jest mi fajnie z tym zmęczeniem, konieczna była podwójna warstwa, żeby nic nie przebijało, głęboki kolor, soczysty, drobne wykończenia małym pędzelkiem, precyzyjna, detale, zaczynam serio myśleć, że jest to dla mnie alternatywny zawód, mogłabym to robić, malować ludziom ściany, jestem w tym dobra i lubię to, bolą mnie ramiona, jestem brudna jak nieboskie stworzenie, jest mi fajnie, kontynuuje pustelniczy tryb życia, potrzeba by go zmienić póki co nadal zerowa, czasem gadam do psa i kotów, ale większość czasu milczę sobie i... maluję, projektuję, planuję, co dalej mój wewnętrzny rzemieślnik może wykonać


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz