piątek, 22 lipca 2016

bez przekonania ("Facet na miarę")

Byłam z kinie - bez przekonania i entuzjazmu, przypadkiem - a tam: ładna historyjka, z nieuniknionym i oczywistym happy endem, bardzo dobra główna para aktorów, trochę zabawnych gagów, trochę dziur w fabule i drobnych potknięć w prowadzeniu wydarzeń, niezły scenariusz, przyjemnie się oglądało, ale mnie to nie dotknęło. Minęłam się z tym filmem jakoś, możliwe, że to moja wina, czy raczej nie tyle wina, co po prostu problem tkwi we mnie, ostatnio ze wszystkim się mijam, jestem obok wydarzeń, obok życia, obok ludzi i nieźle mi z tym, w mojej zupełnej wsobności, często wyobrażam sobie, że bez starty dla siebie i świata mogłabym się w niej zakopać. Znowu okazuje się, że nie lubię francuskiego kina, nie przekonuje mnie ono, nawet jeśli jest ciekawe, zabawne lub wartościowe, to nie jest naprawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz