środa, 13 lipca 2016

mrocznie, staroświecko, pięknie (BFG: Bardzo Fajny Gigant)


Znowu byłyśmy w kinie. Bajka zrealizowana cudownie, chociaż nie ma tam komercyjnego efekciarstwa, po prostu niesamowicie wykreowany bajkowy świat. Opowieść trochę zbyt mroczna dla małych dzieci, ale dla tych starszych rzecz świetna, urokliwa, wzruszająca, magiczna w Grimmowski i Andersenowski sposób. Jest w tym filmie i w tej bajce w ogóle baśniowość w najlepszym tego słowa znaczeniu -  wszystko jest możliwe, wszystko się może zdarzyć, każda sytuacja ma sens, ma znaczenie dla emocji, dla samej opowieści i jej wymowy. Książka będąca podstawą filmu jest niemłoda (Roald Dahl "Wielkomilud" lub "BFG" zależnie od tłumaczenia powstała w latach 80. XX wieku), dlatego i film w wielu rejonach wydaje się i chyba jest niedzisiejszy, staroświecki, ale jakoś dla mnie jest to rzecz fajna, nawet poczucie humoru jakieś takie ładne dyskretne, wolne od dwuznaczności tak częstych we współczesnych bajkach, historia toczy się swobodnym, spokojnym rytmem, dalekim od dynamiki innych współczesnych bajek, które często ocierają się o kino akcji, mnie się to podobało, ta elegancka powolność, która wcale nie osłabiała mojego skupienia, Mała Mi zresztą też z rozdziawionym dziobem się gapiła. Specyficzny język, którym posługuje się olbrzym - super, genialny wręcz, byłam szczerze zachwycona językową stroną filmu. Dziewczynka w głównej roli - po prostu świetna. Piękne plenery, kostiumy, żadnej cukierkowości, pełnokrwista, wartościowa baśń, nie wiem, czy kultura komercyjna ją doceni, bo nie jest to kino lekkie, proste i łatwe, ja doceniam, bo to piękna opowieść.

**********

W dużej mierze zgadzam się z recenzją A. Pietrasa, zresztą jak zazwyczaj, ale dałabym filmowi więcej gwiazdek, punktów, czy co on tam przyznaje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz