środa, 6 lipca 2016

bohater i malarz - na pomarańczowo


Sekret tego wzoru, wykonanego jarającym pomarańczem o wdzięcznej nazwie Serce Tybetu, zamierzam zabrać ze sobą do grobu, no chyba że Tomasz się wygada, jemu powiedziałam, bo coś mu się należało w zamian za to, że uratował mnie od śmierci głodowej, zabierając mnie wycieńczoną i mało wyjściową do chińczyka na sajgonki i boską kaczkę, Tomek oczywiście trochę się ze mnie śmiał; dzień jako całość - boski, fizyczna praca i gigantyczny, pyszny posiłek, w sumie mogłabym tak więcej i częściej, sufit w łazience też jest już jak nowy, wywietrzniki wymienione, fugi nawet polatałam - tutaj totalny debiut i jak na debiut całkiem dobrze wyszło, nie wiem, czy odważę się pomalować kafelki, ale pewnie się odważę, za jakiś czas...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz