sobota, 26 września 2015

skrzypienia i trzeszczenia ("gdzieś w nas")

Nadal Napiórkowski, jak widać, a tymczasem... trzeszczą mi kości i skrzeczy mi serce, któż by pomyślał? co za dziwna jesień? kto mógł w ogóle taką jesień przewidzieć?! na pewno nie ja; zatrzasnęłam za sobą drzwi, nie obejrzałam się przez ramię, przyspieszyłam nawet kroku, ale i tak dogoniła mnie świadomość, że jest trudno, że jest ciężko, że moja niezmienność stoi mi samej na przeszkodzie i zamiast rozsupłać, domknąć i uładzić plącze mi szyki i zamierzenia, pod każdym względem, dosłownie i w przenośni potykam się o własne nogi, bo to nie miało być tak! przecież, nie miało, a się trochę robi, trochę jest, wikłam się w niezmiennościach wszechświata, które są moimi nieprzewalczalnymi niezmiennościami, natręctwami umysłu i emocji, nie umiem się z tego otrzepać, ale próbuję, łapię balans, dyscyplinuję, dystansuję się, mam to przećwiczone, a w tle tych zabiegów: brzęk tłuczonego szkła, trzeszczenia i skrzeki. I jeszcze....
dostałam białe goździki, piękny bukiet i tak, to miłe, to coś na czym mogę polegać, coś bezpiecznego i łatwego, coś co mam bez walki, bez rozterek, bez wahania, coś co ma wielką wartość, którą mogę nazwać, docenić i dookreślić rozumem, a mimo to przecież.... jest jak jest, i nie mogę przestać... nie mogę nad sobą zapanować, jesienne nawyki, to tylko to, zapewne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz