poniedziałek, 28 września 2015

gra w wygodne kłamstwa

więc nie lubię tego i czuję się z tym źle, bo nawet jeśli łgarstwo jest niewinne, to jest winne, 
zawsze oceniałam je jako coś paskudnego, zawsze łaziłam z moim frajerstwem na ramieniu i ufałam każdemu w każde słowo, i byłam naprawdę zaskoczona, gdy mnie oszukano, za każdym jednym razem; zwykle nie mogłam uwierzyć jak często i niepotrzebnie ludzie kłamią, skoro jest to dla człowieka tak niekomfortowe psychicznie, męczące, przykre, dręczące, niezręczne i bolesne, przynajmniej ja tak to czuję w sobie, niezależnie od tego, po której stronie stoję; dlatego też teraz również nie szukam tanich usprawiedliwień, tak było, skłamałam, bo tak było mi wygodnie, bo oszczędziło mi to tłumaczeń, na które nie miałam ochoty, upomnień (tylko bądź grzeczna) i jątrzenia wątpliwości, bo mogłam i... czując się teraz winną, mimo wszystko tym razem wiem także, że nie jest mi przykro, nie żałuję, nie chcę za to przeprosić, choć pewnie powinnam, czuję raczej mściwą satysfakcję, w końcu okłamałam kłamcę, który sam mi te sztuczki pokazał, który w podobnych okolicznościach tak samo i wygodnie przekłamywał rzeczywistość, a przyłapany, udawał, że to nic takiego, że to taka mała niewinna rzecz, raczej niedopowiedzenia niż kłamstwo, przemilczenie zazwyczaj tylko, które przecież miało jedynie ułatwić życie, nie niosąc żadnych szkód czy treści ukrytych, i co? i teraz umiem w to grać i gram, jest mi niefajnie, ale... no nie żałuję, po prostu nie żałuję, bo byłam zła, bo miałam żal wielki jak sklep, bo chciałam to zrobić

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz