piątek, 4 września 2015

Mona Lisa inna niż inne

Łażąc po mieście z grupą młodych ludzi (bo integracja, integracja, zatem czas razem, tułaczka razem, ćwiczenia i wyzwania razem, brynczenie i żartowanie po drodze razem), których pchała do przodu głównie świadomość, że w punkcie dojścia czeka pizza (trasa była morderczo długa... 10 km po mieście, mnie ta pizza też trzymała przy życiu), zauważyłam Monę, więc wśród powodzi integracyjnych zdjęć, mam i ją; ciekawy dzień, fajny czas, fajne dzieciaki, fajna Mona, spływająca po ścianie (czy Leonardo mógł to przewidzieć? i co by powiedział?) niesamowity szablon jak dla mnie, zaskakująco pozytywna integracja takoż, choć przecież wszyscy jakoś mało chętnie się na nią zbierali, a tu jednak fajność i Mona jak listek mięty na tym wszystkim, zaułki miasta, w których nigdy nie byłam, jako kolejna wartość dodana, jestem zadowolona, objedzona pizzą, zintegrowana, zagapiona na czarne krople.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz