sobota, 20 czerwca 2015

"nikt się aż do tego stopnia Tobą nie interesuje"


Tomasz wtargnął ostatnio do pomieszczenia i gromadce młodych ludzi z dużą swadą i wyczuciem  (choć nieco za szybko) wyrecytował ten oto wierszyk, nikt go nie zrozumiał, choć wszyscy słuchali z rozdziawionymi paszczami, ja się śmiałam, wierszyk przedni, niby polityczny, ale przecież nie tylko, bo jaka piękna opowieść o pospolitej obsesji... że ktoś szepcze, mówi, że się o nas gada, obgaduje, dogaduje nam za plecami, pamięta nasz skuchy, że ludzkość zwraca uwagę na nas i nasze dupska, a przecież nie, przecież "nikt się nami aż tak nie interesuje". Ulga czy smutek? dobrze to czy źle? i czemu jest to mimo wszystko śmieszne? czemu jesteśmy śmieszni? i jacyś tacy mali? oczywiście śmiałam się także z siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz