sobota, 13 czerwca 2015

bezsensowanie skradające się wspomnienia

duszący zapach dzikich róż i słodko-mdła woń akacji - dokądkolwiek pójdę, są wszędzie, nie wiem, skąd je pamiętam, ale wspomnienia wywołane tymi zapachami już, już nadpływają i zatrzymują się drażniąco na krawędzi pamięci, zatem nadal nie wiem, co, jak, skąd, dlaczego? może akacje-wakacje? duże drzewo, które rosło pod starym domem babci Lidki, zawsze się koło tego drzewa chodziło, przełaziło przez siatkę, żeby było bliżej, a akacja pachniała wtedy tak bardzo, i drapała skórę, że bolało, właśnie wówczas, ale przecież tu nie chodzi o to, chodzi o inne wspomnienie, o jakąś słodycz, której nie umiem nazwać, coś z moją babcią, coś takiego, że może to był jakiś park? nie... a może jakaś droga po prostu koło akacji i dzikich róż? zbyt dawno i zbyt wcześnie, aby pamiętać, ale tamte zapachy żyją gdzieś we mnie i na moment znowu jestem bardzo mała, matka mojego ojca jest, pilnuje mnie i te róże dzikie pachną na jakimś skwerze, nie wolno mi ich dotykać, bo mogę się ukłuć - to wszystko; a teraz to wszystko jest zupełnie inaczej, kiedy idę przez las, to jest raczej tak, że leśne drogi są pełne wilgotnych, zadeptanych, beżowych kwiatów, idę i myślę o czymś kompletnie innym: niebieski w niebieskim, jak można mieć takie dziwne oczy, w dodatku po matce? (i boli mnie łydka, kiedy idę, bardzo, nie wiem, co to znaczy? nieważne), więc... niebieskie oczy tamtej kobiety i jej zepsuta niebieskawa sukienka, zamek, który się nie dopina, a ona i tak w tej sukience (niby tylko po domu) chodzi i ma takie niebieskie oczy w dwóch odcieniach, a jej syn, zupełnie do niej niepodobny ma te same oczy, zawsze kiedy na nich patrzyłam myślałam, że to najładniejszy niebieski jaki znam, a dzikie róże? nie, chyba nie mieli ich w ogrodzie; ani akacji nie mieli, a mimo to, idąc wśród róż i akacji, myślę o nich, nie wiem, czemu tak jest;


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz