środa, 26 listopada 2014

wirtualne „ready-made”, czyli mój romans z dadaizmem

Zauważyliśmy, że maj nie był dla ciebie aktywnym miesiącem.

Wypadają Ci włosy?

jak się czujesz w swojej skórze?

Chytre promocje czają się,
Znajdź swój IDEAŁ!

Bądź Smart

Czy twój bliski cierpi na chorobę Alzheimera?

Uwolnij swoje endorfiny

stawiaj czoła wyzwaniom

już nigdy nie spojrzysz na świat tak samo

Usuwanie zmian

Pozwól nam zaopiekować się Tobą

Brakuje nam Ciebie! Minęło sporo czasu

Tworzymy niezapomniany klimat. Dołącz do nas!


*****


Świat pisze do mnie niechciane i nieprawdziwe listy, trochę mnie kuszą ich nadawcy, trochę mi grożą, na pewno trochę mną manipulują, stwarzając pozory więzi, których przecież nie ma, trochę chcą mnie zagarnąć, co już zdecydowanie budzi mój sprzeciw i chęć wycofania się rakiem. Listy od nowego boga naszych czasów - Internetu; listy, których nie czytam, pytania, na które nie odpowiadam, żądania, które mnie nie interesują, czy moja obojętność to nowa forma ateizmu? (TwarzyKsiążki też nie mam i co chwilę słyszę, że w związku z tym nie istnieję. Być może.) Biorę pod uwagę, że zwyczajnie i po prostu nie jestem dość "smart" i nie "uwalniam moich endorfin". Nie wiem, co to tak naprawę dla mnie oznacza.

Przebiegam niepotrzebne e-listy kontrolnie wzrokiem po tytułach, po autorach, po datach i wyrzucam na jedną wspólną hałdę szrotu i cywilizacyjnych odpadów. Aż się prosi, by z tego zrobić dadaistyczne dzieło współczesnej sztuki. A skoro się prosi (od dość dawna), to ok, to już, to czemu by nie? Najpierw nagłówki przerzucam w jedno miejsce, w przypadkowej kolejności - chaotyczne, szybkie kopiuj-wklej (anestezja, czyli świadomość wychodzi na grzyby), potem równie przypadkowa żonglerka krojem czcionek, szast-prast i oto mam taki mój własny „ready-made”; oczywiście zakładając, że Internet jest (a przecież jest) przedmiotem codziennego użytku (ciekawe co by na to powiedział Duchamp?). Teraz już tylko czytam i sprawdzam, czego wirtualny świat chce tym razem (co autor miał na myśli?) i czy ja (współautor i odbiorca w jednym - ciekawa sytuacja) może chciałabym mu to dać. I... raczej nadal nie chcę. "Dołącz do nas!" eeee, nieeee, może innym razem.... pisuar to zawsze przede wszystkim pisuar, wirtualny śmietnik to zawsze przede wszystkim śmietnik.

M. Duchamp "Fontanna"




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz