Czasami wystarczy, że zniknie jakiś przerdzewiały szyld czy duży billboard i nagle okazuje się, że przeszłość jest teraz, że nie mija i nic nie jest tym, czym się wydaje. To coś zupełnie innego niż wyczyny twórców street artu, to ponadczasowy hiperrealizm, nieśmiertelność, nad którą nie czuwała i nie czuwa żadna opatrzność, a jedynie przypadek. Lubię te ślady po "kiedyś", chcąc nie chcąc postrzegam je jako sztukę i kolekcjonuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz