wtorek, 18 listopada 2014

refreny niektórych dni (Mikromusic, W dupie to mam)

Mikromusic mam od Eli, którą podziwiam z wielu przyczyn i na wielu płaszczyznach; Ela używa Mikromusic "pro arte", ja raczej "pro life", GDYŻ: tysiące natręctw, roszczeń i inne głupoty, jakieś "musisz", jakieś "trzeba", bieganie, namolny listopad i równie namolny telefon, którego nie odbieram (bo jak nie chcę to nie odbieram i tyle; ciągle jeszcze to ja mam telefon, a nie on ma mnie), a w tle nucę sobie; i co? i nico? i rzeczywiście, i de fecto w dupie to i owo mam (zwłaszcza owo), Tuwim bywa równie skuteczny ze swoim "całujcie mnie wszyscy w dupę", tyle, że nigdy nie opanowałam go pamięciowo na tyle, by poza refrenem przywołać w dowolnej chwili całość, a tylko ta całość ma stosowną moc; więc właśnie Mikromusic, sobie przywołuję, i co to znaczy? nie żebym była obojętna, nie żebym chciała lekce sobie ważyć ludzkość czy świat w ogóle i po całości, ale.... płaszczyk zdrowego dystansu, luzu, oddechu, mojej osobności i niepodległości, czasu dla mnie na mnie - to lubię, cenię, pielęgnuję, nucąc, spacerując bez biegania, wychodząc bez pożegnań lub nie przychodząc wcale;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz