nie należę do nikogo i smakuje mi to,
śmieję się z żartów, które prawie nikogo bawią, babram się w ironii losu,
i nie muszę, nie powinnam, nie chcę,
w międzyczasie kopanie się z koniem - oczywiście, takie hobby, przecież,
esencja przed egzystencją - zawsze, zatem wypada to bardzo często, no tak,
mgliste cele, co zresztą jest kompletnie nieważne i czas, który chrzęści mi w uszach,
przetacza się po kościach, ściera na proch i pył całą tą lepkość;
wszystko mnie dotyka,
choć nie lubię być dotykana
czy ktoś jeszcze pamięta Fauxliage? Świetny projekt, nadal czasami do niego wracam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz