Trochę letnich barw w środku listopada. Zupełnie na poważnie powiało mi słońcem po nastrojach, co jest bezcenne o tej porze roku, przy tej aurze (mgła, buro, szaro, wilgotno, obleśnie itp.), potwierdzam zatem bezcenność streetartowych dzieł w moim bezpośrednim, codziennym, osobistym doświadczeniu. Deszcz siąpił, a ja na tej plaży, wszystko możliwe, wszystko pomarańczowo-żółte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz