wtorek, 21 kwietnia 2015

"W czterech ścianach..." - moje tegoroczne przedstawienie

Zaproszenie wyglądało w tym roku tak:

Wieczór z Muzami 
„W czterech ścianach – przedstawienie klaustrofobiczne”
(twórcza przeróbka sztuki Grzegorza Śmiałka pt. „Leżałem na placach” w inspiracji tekstami: T. Różewicza, S. Mrożka, A. Saint-Exupery`o, Aleksandra Wata, E. M. Remarque`a)
Scena 1. Dlaczego zamykamy się przed światem? – w wykonaniu wspólnym, a nawet (jeśli się uda) chóralnym
Scena 2. Leżenia na plecach i nieudany taniec – w roli leżącego Daniel, czyli Pan Agresja, w roli Tresera – Bogusia 
Scena 3. Rozmowy o wszystkim i o niczym  w kluczowej roli Szalonej Dziewczyny - Ewelina, a w roli Skrytego Człowieka - Mili
Scena 4. O przejęciu władzy   w roli Uzurpatora i Władczyni - Marek i Dorota
Scena 5. O upokorzeniu i innych przestępstwach – scena, w której walczymy ze sznurkami
Scena 6. O buncie   w roli Buntownika - Kornelia 
Scena 7. O histerii i końcu świata – w roli Nadwrażliwej - Kama 
Finał: Wizja końca świata, poza którą nic już nie będzie – grupowa demolka

A OPRÓCZ TEGO (w pakiecie)
Bliskie spotkania z wszelkiego rodzaju talentami naszych uczniów

i enigmatyczne, nie wprost dane odpowiedzi na pytania, które chciano nam zadać, ale jakoś wszyscy bali się zapytać;)

*********

Widownia była solidna - goście, rodzice, uczniowie, absolwenci, szefostwo; pogratulowano mnie i aktorom, i powiem nieskromnie, że było to jak dotąd najlepsze z naszych wystąpień, choć być może nie świadczy ono najlepiej o stanie mojej psyche... Jestem zadowolona, podziękowałam dzieciakom, większość z nich już kończy szkołę, więc było to nich ostatnie (pożegnalne) przedstawianie, a mnie czeka budowanie zespołu od nowa, ale muszę przyznać, że postarali się naprawdę i świetnie wyszło, wszystkie teksty, przecież raczej trudne, wybrzmiały, ruszali się, żyli, byli wiarygodni, widownia gapiła się pełne 25 minut z rozdziawionymi dziobami, nie było więc nudy ani dłużyzn. I chyba pierwszy raz odkąd prowadzę teatr ktoś z widowni zauważył, że próbuję pracować metodami Grotowskiego - fakt, że to było jakoś dostrzegalne, to rzeczywiście jest wielki komplement. W sumie strasznie fajnie było (już tęsknię za tymi łotrami). 


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz