środa, 15 kwietnia 2015

Mitoray, żeby nie zapomnieć

Piszę, żeby nie zapomnieć, bo mi się podoba, a nazwisko jakoś jest totalnie niezapisywalne w mojej trwałej pamięci, ciągle ulatuje i wiem tylko, że Igor i że te totalne wielkie rzeźby mają zawsze jego usta, że uczeń Kantora, że wyjechał, że umarł dopiero co - wiem; spektakularny klasycyzm naszych czasów, a mnie się to faktycznie podoba, może przez tę na potęgę niedoskonałą perfekcję, jakby klasyczne piękno było tysiąc razy piękniejsze, a na pewno bardziej urzekające i dotykalnie bliskie, jeśli ma przetrącony kręgosłup, jeśli ma chropowatości, rysy i pęknięcia, na których podskakują palce? dlatego chyba z Poznania ze Starego Browaru przywiozłam trochę Mitoraya, ku zapamiętywaniu i zachwytom, po prostu.

Eros skrzydlaty

Tors nad jeziorem

Blask Księżyca



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz