A wiosna przychodzi zawsze tak samo bez względu na wszystko,
bezlitosno-ładne zjawisko. Staram się to zauważać, choć trochę mnie to przecież rozdrażnia. Dziwnie często patrzę w niebo: nagie gałęzie, jakaś gotycka groza jest w nich nawet wiosną, co wydaje się bardziej swojskie, choć na pewno nie bardziej naturalne i konieczne. Cała ta niedookreśloność nastrojów jest może właśnie w tym wszystkim najlepsza. Trochę się w tym taplam, ale bez rozpaczy czy żalu, tylko po prostu, balansuję w próżni możliwości, rozważam, nazywam, zerkam.
Wiesz co pasuje do tych zdjęć? "Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień. Wywodzi z nieżywej ziemi łodygi bzu, miesza pamięć i pożądanie, podnieca gnuśne korzenie sypiąc ciepły deszcz."
OdpowiedzUsuńBo jak się tak przyjrzeć to ta cholerna natura pasożytuje na sobie samej. Okrutne to i obrzydliwe.
Eliot? chyba rzeczywiście pasuje, dzięki
OdpowiedzUsuń