piątek, 31 lipca 2015

kajakowo mimo rozległych przeciwwskazań

Nadal lubię kajaki, co jest nielogiczne, ryzykowne i nie ma żadnych uzasadnień logicznych czy emocjonalnych, pływam słabiutko, poczucie równowagi mam chwiejne, ręce raczej mało mocne, no i co? i lubię kajaki, tak już jest, jedyny sport na wodzie, który rzeczywiście mnie kręci, kajaków nigdy nie odmówię, dziś także nie odmówiłam, chociaż z nieba rzucało żabami, czyli pogoda taka sobie, generalnie wszystko jakby było pod górę, bo dłuuugi dojazd do miejsca przeznaczenia, bo gderliwy przewodnik bredzący trzy po trzy (spec i autorytet od wszystkiego po prostu... bosz....), bo wilgotna mżawka i zimno, bo jakoś od rana nastroje w narodzie marudne, mimo wszystko powstał pomysł, że znowu kajaki na Redze, że inna trasa niż poprzednio i fajność spotęgowana, ponieważ trasa trudniejsza, z przeszkodami, wyzwanie, przygoda itd. itp.... i właśnie dzięki tym kajakom dzień fajny bardzo, trochę mnie ramiona bolą, ale nic to, przyjemnie bolą, "kaczuńce" były, zagubione kaczki takoż, poza tym niebieskie, piękne ważki w tatarakach, nonszalanckie krowy na brzegach, no i zawirowania, przeszkody - rzeczka fajnie kluczyła, ponad 15 kilometrów w niecałe dwie i pół godziny, bardzo owocnie, bardzo fajne dzianie się, takie wakacje to ja mogę zawsze, wszędzie, przy dowolnej aurze.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz