środa, 29 lipca 2015

irytacje nadmorskie vs. oceanarium

Morze jest w zasadzie ok, niezależnie od pogody, no chyba że pogody nie ma tak wcale, że latorośl marudzi, pies jest brudny i łapie kleszcze, z nieba rzuca żabami i generalnie świat jest mocno nie tak, ruszam się w myśl zasady, że w ruchomy cel trudniej trafić, ale i tak wyłazi ze mnie zapyziały domator, tęsknię za domem, za moją Zieloną Górą, za cholernymi kotami, pogoda to tylko listek mięty, pogoda nic nie znaczy, mój domowy spokój znaczy wszystko, ale.... szklanka jest do połowy pełna, tak? no to ok, w tej pełnej części (gdzieś poza tęskną nerwowością) mam szczery zamiar pamiętać znaczącą ilość pięknych rybek (i bijatykę w krabim świecie), do oglądania których namówiła mnie Mała Mi, a rybki były o takie:




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz