sobota, 11 lipca 2015

wakacyjne ekscytacje (kajak i ja)

a czasami po prostu musi i powinno być świetnie, totalnie ekscytująco bez cienia wątpliwości, zatem dziś: kajak!!!! płynęłam kajakiem, lubię to nieprzeciętnie z przyczyn niejasnych, zwyczajnie lubię płynąć sobie kajakiem, wiosłować, gapić się na świat i tyle, cieszy mnie to kompletnie bezzasadnie pomimo znikomych (czy wręcz żadnych) umiejętności pływackich, które sprawiają, że każdej tego typu wyprawie trochę towarzyszy pewien instynktowny (i zasadny logicznie) strach (znaczy się życiodajna adrenalina, adrenalinka, adrenalineczka), ale do rzeczy: rzeczka nazywa się Rega, wpada do morza, płynęłam ponad 14 km, wszędzie kaczki, mnóstwo kaczeńców (połacie!), cisza totalna, trochę ból w mięśniach, ale super, zdecydowanie super, rzeczka spokojna, leniwa, czysta, pogoda jak na zamówienie, czyli ciepło, ale bez skwierczenia, zielono, niebiesko, biało, żółto, pięknie dla oka, wysiadając z kajaków na przystani w Mrzeżynie miałam ochotę zawołać: Jeszcze!!! a poza tym.... pyszne jedzenie, Kundera, wino na plaży, dziwny śmieszny żółw z muszelek, piasek, szumienia, drzemania, wakacyjna leniwość i nic-nie-muszenie idealnie zgrane z dzianiem się, ruchem, aktywnym byciem w świecie - zapamiętać, zapamiętać, zapamiętać....


landszaft ze zwiewającymi kaczkami
 


połacie kaczeńcowe

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz