niedziela, 26 lipca 2015

wspomnienia stare i nowe

Jechałam w ślimaczym tempie dziecinnego rowerka na gokarcie (taka konstrukcja sprzętu, takie tempo...) przez las, podczas gdy moja autoironia stała z boku i pokładała się ze śmiechu, obserwując moje groteskowe wysiłki, ale... za to nie umknęło mi wielgachne mrowisko (po prawdzie to bystrooki B. zauważył, a nie ja), od dziecięcych czasów czegoś takiego nie widziałam, hałda pełna wielkich, czarnych mrówek, więc poniekąd wszystko się zgadza, rowerkowo-dzieciakowa prędkość i wspomnienia przypływające nagle z jakiejś tam niesamowicie odległej zamierzchłości [łazimy po lesie i Anka pokazuje mi, jak fachowo wrzucić bawełnianą chusteczkę do mrowiska, jak potem wydobyć, otrząsnąć z mrówek i wchłonąć zapach z chusteczki, ja to robię, naśladuję ją, jestem mała, ona 6 lat starsza, słucham jej jak zawsze w tamtych odległych czasach, mrówczany zapach jest ostro-gorzki i przewierca nos, ale fajnie, dziwnie, podoba mi się, choć mrówki piętrzące się w mrowisku trochę mnie przerażają, wspinają się po moich białych, ażurowych kolanówkach, ale udaję, że nie boję się nic a nic, bo Anka mi imponuje, nie chcę wyjść na tchórza, zachowuję spokój, strząsam mrówki, wącham chusteczkę, zapamiętuję wszystko, co mówi]. Oprócz tego oczywiście morze, wiatr, niebieskość, piasek, o-gofry, zmienność pogody, spienione fale, tu i teraz pełne tkanki do zupełnie innych wspomnień [Małą Mi ratownicy z duszą na ramieniu poprosili, by przestała nurkować, bo przy tej pogodzie i technice nurkowania wygląda jakby ją trzeba było ratować i oni tego psychicznie nie wytrzymują; w wodzie na naszym odcinku plaży było dziś pięć osób, dwóch panów w średnim wieku na chwil parę i dwóch potężnie otłuszczonych dorodnych solistów o siwych skroniach i łysych czaszkach oraz.... najdzielniejsza z dzielnych i najwytrwalsza Mała Mi, czyli młoda foka, największy fan morskich kąpieli w każdych okolicznościach]. Wspomnienia stare i nowe oprawiam w ramki, oddzielam, zachowuję, mam.

 





 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz