sobota, 4 października 2014

zauważanie jesieni (podejście pierwsze)

uparłam się, że nie przemknie mi jesień, naprawdę więc próbuję ją łapać, tak trochę, znoszę do domu kasztany i włoskie orzechy, nawet liście i nie wpadam w rozpacz, bo przecież do listopada jeszcze trochę czasu, co dziwne ta pogoń rzeczywiście przynosi mi pocieszenie i pozwala nie wywalić się w biegu, i to tylko dlatego, że chwilami jest ładnie, a ja patrzę








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz