środa, 29 października 2014

"będę udawała, że..."


Wyjdziemy rano na ulicę
zabawimy się w teatr
Zagramy na pół rozumu
i na ćwierć ego
Zagramy mały spektakl
na cztery ręce i pół rozumu
I zaczniesz patrzyć na mnie
jak na czubki własnych butów (...)

Może wreszcie zobaczysz
że mnie już wcale nie ma
mnie w ogóle nie ma
i może wreszcie pojmiesz
że to tylko teatr

Ja będę udawała
że cię wcale nie znam
że cię wcale nie znam
a ty rozbawiony do łez
będziesz bawił się w teatr.

***
Pomijając różnego rodzaju farsy i pisane na kolanie sztuki, w których chcąc nie chcąc uczestniczę, dlatego tylko,że tak po prostu bywa, tak jest i takie życie, i może taki czas akurat; pomijając także teatralne aspekty relacji, które wydobywa powyższa piosenka i które wloką się za mną zbyt często; zatem pomijając właściwie wszystko inne, rozpada mi się to, co nazywam od kilku lat "moim teatrem" i choć uważam to za przewidywalne, spóźnione pokłosie wydarzeń wrześniowych i choć liczyłam się z tym, to patrzę przerażona i zgnębiona, jak mój mały domek z kart obraca się w proch i perzynę, a ja mogę tylko patrzeć i nie wiem, jak to odbudować, od czego zacząć, za co się złapać, więc po Staffowskiemu zacznę pewnie od dymu z komina albo nie zacznę wcale;
**
strasznie marudzę ostatnio, jesień w pełni, jak nic, bolą mnie kości, co oczywiście niczego nie usprawiedliwia, staję się "kobietą jojczącą" i trochę sobą gardzę za to, no dobra... bardzo gardzę;

3 komentarze:

  1. Pytanie - czy istnieją jakiekolwiek relacje, które są pozateatralne? Czy mamy możliwość poznawania siebie inaczej niż w gestach? I czy nie jest tak, że i siebie mogę poznać jedynie tak jak sam jestem poznawany? Nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. na co dzień i od święta każdy dla każdego robi performance, wiadomo, Gombrowicz opisał to po tysiąckroć lepiej niż ja mogłabym nawet spróbować; ale czym innym teatr tworzony z własnych inspiracji i na własnych warunkach, a czym innym "klaskanie, bo inni klaskali", które przecież czasami trzeba uprawiać; mimo wszystko bardzo chce wierzyć,że jestem czymś więcej niż serią gestów i cudzych spojrzeń, i że moja wiedza o sobie samej jest (czy może być) innego rodzaju, bo ma inne źródła; tymczasem "mój teatr" rozpada się jednak w sensie niezwykle dosłownym, niestety

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też bardzo chciałbym wierzyć, że jest inaczej. Problem w tym, że jak tak sobie siędę i sam sobie się przypatruję, to obserwuję jak ta wyspa zwana "ja" kurczy się i kurczy, bo tu odezwałem się jak ten, tam zachowałem się jak tamten i ostatecznie przypomina mi się Onucy z Krawca, który mówi: "już nie wiem, gdzie ja - gdzie oni". (Gombrowicz zresztą też ostatecznie do "formy" został doprowadzony)
    Szczegółów Twojego (że tak sobie mimo wszystko pozwolę) teatru - nie znam. Chętnie przeczytam. Być może jednak nie wszystko stracone

    O czym dziś będzie?

    OdpowiedzUsuń