czwartek, 9 października 2014

nieznośna zwykłość bytu


Kiedy poza trywialną codziennością nic się nie dzieje i mimo wszystko jest to udany czas, myślę, że być może najbardziej warte zapamiętania są właśnie te dni, w których nic się nie wydarzyło, ale których spokój i monotonia złożyły się na przetrwanie i trwanie pozbawione znamion rozpaczy, szaleństwa czy desperacji; zatem ulubiony kubek, ulubiona zawartość, ulubione domostwo, ulubiona złota jesień za oknem i na skórze przez tę chwilę, kiedy wychyliłam nos z domu, ulubione snucie się czasu, nieustające drzemki kotów i zamyślenie psa, winogrona i francuskie ciastka z morelą, jakiś film, jakiś mglisty plan, żeby coś czytać, ale się jednak nie czyta, tylko się myśli i robi nic, ulubiony fotel, niezaprzeczalna sterta naczyń w kuchni, która jednak nikomu aż tak nie przeszkadza, zatem może postać, przecież, wściekłość i niepokój tylko na wyjąco pomarańczowych paznokciach i tylko u rąk (zapamiętaj, zapamiętaj).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz