czwartek, 1 maja 2014

slajdy z pokrzywy


Nie myślę o przeszłości, uważam ja zawsze za mocno martwą. Slajdy z kiedyś przypływają jednak pomimo tego, zwykle z powodu zapachu (Proust opisał to tysiąc razy zręczniej) lub jakiegoś rekwizytu, poprzez który moja pamieć szybko przywołuje przechowywany obrazek. Zwykle zaraz potem zalewa mnie fala mimowolnych konotacji i czegoś na kształt nostalgii, także niepokój.
Zatem dziś pokrzywy i trochę innego zielska i już znowu mam pięć lat, pozdzierane do krwi kolana i łokcie, i łydki naznaczone śladami po licznych poparzeniach i otarciach, biegam, wszystko pachnie wiatrem, roślinami, wiosennym powietrzem (zapach pokrzyw, wilgotnej trawy i ziemi sprawia mi przyjemność do dziś). Babcia mówiła, że jestem ciągle poparzona przez pokrzywy i że to jest dobrze, bo to zdrowe i nie będę miała reumatyzmu, nie rozumiałam, czym jest reumatyzm, brzmiał egzotycznie i chciałam go mieć, babcia miała. Pieczenie po pokrzywach też lubiłam i smużki bąbelkowych śladów na nogach, ładne były, choć bałam się momentu ukłucia. Koniec. Zapisane, zamknięte, wyegzorcyzmowane.

"Od nas pochodzi jedynie to, co wydobywamy z ciemności będącej w nas i czego nie znają inni." (mp) Uhm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz