czwartek, 22 maja 2014

przetasowania i nasturcje

Poświęciłam dziś sporo czasu na rozmowę z M., w gruncie rzeczy nie przepadam za tym wiecznym chłopcem, a jednak było interesująco, zabawny dzieciak, dość męcząco ciągle coś udaje, ale nie mam serca poszczuć go psami, choć wiem, że jest w tym wszystkim bezcelowe łaszenie się, za którym co gorsza nic nie stoi; z drugiej strony straciłam umiejętność szczerej rozmowy z A., którą skądinąd zawsze ceniłam i lubiłam, jesteśmy miłe, ale nie ma w tym nic z rzeczywistego kontaktu i chyba obu stronom to odpowiada, w sumie jest to raczej paskudne i przykre...

...zatem i tutaj wszystko kończy się jak większość ludzkich historii, czyli tak sobie.

----------------------------------------
Nie lubię nasturcji, ale sadzę je co roku, podziwiam ich upór i dewastującą skuteczność, obok nich nie uchowają się nawet chwasty, szacunek bez cienia sympatii... wszystko możliwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz