środa, 11 maja 2016

wszędzie Hłasko

więc wtedy w Międzygórzu leżało sobie stare i trochę zszargane wydanie Hłaski wśród sterty romansideł i klasyki XIX-wiecznej literatury, w kafejce z pysznym grzanym winem, deserami i wygodnymi kanapami, i co by na to Hłasko powiedział? trudno przewidzieć, ale i tak go sobie zabrałam, w sumie to nawet nie sobie, ale Tomkowi, który przyznał przy innej okazji, że jest fanem Hłaski, a żadnej jego książki nie ma, dałam mu tego Hłaskę zabranego z Międzygórza z poczuciem, że teraz już na pewno jest na właściwym miejscu;
i teraz znowu ten sam Hłasko, ten sam tom, dokładnie to samo wydanie leżało na półkach, z których legalnie można pobrać książki, bo ludzie zostawili do wymiany, dlatego tym razem zabrałam Hłaskę dla siebie i mam, przeglądam, bo i ja dotąd niczego Hłaski nie miałam; 
i wreszcie dziś zupełnie nagle pojawiła się Patrycja, zadowolona, wściekle ruda, z nowym tatuażem i starą dziewczyną, i patrzę, że one też tego Hłaskę mają, inne wydanie, ale opowiadanie to samo, pochwaliłam i poparłam, przy okazji myśląc, że znowu ten Hłasko i że wobec tego trzeba poczytać, bezwarunkowo już teraz trzeba; Hłasko urodził się 14 stycznia, tak samo jak ja

Marek Hłasko "Ósmy dzień tygodnia"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz