sobota, 21 maja 2016

w upale, prochu, pyle... (bieg w Bojadłach)

czuję się kompletnie nie w formie, ale pojechałam biegać na małą imprezę we wsi Bojadła, biegaczy kilkudziesięciu, kobiet kilkanaście, zatem kameralnie, za to miejscowość interesująca, ze średniowiecznym rodowodem i ciekawymi zabytkami, z piękną szkołą, w której ewidentnie się ludziom chce (i nauczycielom, i dzieciom) i dzieje się fajnie, wydarzenia towarzyszące imprezie - ładnie zorganizowane, ludzie - życzliwi, dużo domowego ciasta.... w sumie sympatycznie, choć trzeba powiedzieć wprost, że prawie padłam na trasie, ciągle słońce i słońce... bieg ruszył o 15 (pora pod każdym względem fatalna), więc po prostu patelnia, większość trasy po asfalcie lub suchym piachu, duszno, potwornie duszno i gorąco, doczłapałam się jakoś, ale nie powiem, żebym miała się czym chwalić, tyle że przetrwałam; za to sama wioska rzeczywiście warta uwagi, pałac obejrzałam pobieżnie, bo pozamykany, ale kościółek dokładniej, poza tym promem przez Odrę płynęłam... w obie strony (!), niby pomniejsza atrakcja, a jakaś przyjemna sprawa jednak i dzieciństwem mi powiało (wtedy to była Warta, ale prom jakby całkiem ten sam)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz