poniedziałek, 16 maja 2016

być jak..... ("Dygot" J. Małecki)

...zwiedziona reklamą przeczytałam "Dygot" Jakuba Małeckiego, bo to miało być magiczne jak Tokarczuk, pięknie prowincjonalne jak Myśliwski i wpisane w rodzinną i światową historię jak Twardoch, i te inspiracje widać, ale to nie to samo, to znacznie mniej, Małecki pisze dobrze, opowiada ciekawie, ale nie dorasta do swoich mistrzów czy może tylko inspiracji, oczywiście "Dygot" jest dobry, jako opowieść - wciągający, stylistycznie - przejrzysty, miejscami pełen uroku, ale nie znakomity, nie genialny, nie ma w nim historycznej rzetelności i postmodernistycznego zacięcia Twardocha, nie ma intelektualnej gęstości i wyrafinowanej metafizyki prozy Tokarczuk, nie ma też spokojnej mądrości Myśliwskiego, postaci Małeckiego są ciekawe, ale brak im.... nie wiem, brak im czegoś, jakiejś głębi, motywacji, czegoś co je osadzi i uwiarygodni, fabuła..., cała ta opowieść i dobre przecież dialogi są w porządku, ale to takie rzadkim ściegiem tkane płótno, szkic powieści, ale nie świat pełen znaczeń, być może Małecki będzie kiedyś pisarze znakomitym, teraz jest twórcą pomysłowym i sprawnym, czytałam z zaciekawieniem, niekiedy z uznaniem, ale bez zachwytu...

*********

"- Nie wiem, co mógłbym ci powiedzieć (...)
- Ja też nie wiem, co mógłbyś mi powiedzieć."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz