środa, 7 października 2015

długie wieczorne kobiet rozmowy

Panna M.:- Ale ja musiałam coś zrobić, coś innego niż chwila słabości, musiałam go czymś urazić, że tak zniknął i to teraz, jak wszystko mi się wali, zwiał jak szczur, jak miałam wypadek nawet nie zadzwonił... przecież musi o coś chodzić, coś musiałam zrobić...
Pani Mag: - Nie ma powodu, oni po prostu nie są naszymi przyjaciółmi.


Siedziałyśmy we trójkę, dookoła biegały nasze dzieci, a mężczyźni byli z różnych przyczyn nieobecni, czasami definitywnie, czasami chwilowo, dość, że ich nie było i nikomu ich nie brakowało po prawdzie (choć oczywiście mówiło się i o nich, trochę się obgadywało wielkich nieobecnych); wino, jedzenie, gadanie, żarty i żale, rozchełstana żeńskość, dyskusje bez konfliktów, poczucie więzi bez uwiązania; kobiety są sobie niezbędne, świrują, kiedy zostają same, a czują się lepiej, gdy mogą pogadać lub chociaż posiedzieć z innymi babami, nawet jeśli świat się wali, nawet jeśli wszystko jest nie tak; wiele razy myślałam, że mogłabym żyć na co dzień w jakimś totalnym, dobrze zorganizowanym matriarchacie, że to mogłoby działać; 
mężczyźni przychodzą i odchodzą, inne kobiety pozostają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz