środa, 28 października 2015

bez przyszłości ("11 minut")

Nowy film Skolimowskiego... jest to rzecz interesująca, budująca napięcie, wieszcząca zło, oglądasz i wiesz, że jest to historia bez happy endu, ale i tak oglądasz, bo chcesz wiedzieć, po prostu chcesz, zatem oglądasz i wiesz, że wszystko jest domysłem, wszystko jest przypadkiem, kruchością; trochę jest to film uderzający w moje najbardziej podskórne obawy, trochę kolejny raz świat mówi mi: PRZYSZŁOŚĆ NIE ISTNIEJE, nie ma jej nigdzie poza twoją wyobraźnią, i trochę to straszne, a trochę... dobre, bo czemu snuć plany, czemu (przede wszystkim) snuć obawy? właśnie teraz w moim życiu, taka konstatacja jest odpowiedzią  na wiele wątpliwości, ale.. odchodząc od prywaty: świetni aktorzy broniący się w najmniejszych epizodach, wciągająca fabuła, finał trochę w klimacie "Oszukać przeznaczenie", ale emocje po drodze wiele wynagradzają. Może nie żeby Oskar, ale film godny obejrzenia, pięknie pomontowany, dobrze zagrany, z genialnymi epizodami, z mistyczną zagadką w tle, film, który zostawia niepokój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz