niedziela, 10 kwietnia 2016

muzyka łagodzi nie tylko obyczaje

Przypomniałam sobie ostatnio, że czasami lubię muzykę klasyczną, więc zaciągnęłam Małą Mi do filharmonii na "koncert rodzinny", zresztą bez oporów, bo głucha jak pień Mała Mi zdradza wielkie zamiłowanie do muzyki, niekiedy też klasycznej, zatem ukulturalniłyśmy się słuchając kwartetu smyczkowego, grali przyjemnie, zdecydowanie..... właśnie tak, po całym tym zgiełku, który prawie nigdy nie cichnie wokół, subtelne smyczkowe granie było po prostu przyjemne, trochę Vivaldiego, trochę Mozarta, ale jako główny punkt programu Telemann i Suita G-dur "Don Quixote" inspirowana wiadomo czym i  naprawdę lekko zagrana, do tego występy młodziutkiej wiolonczelistki, która zasłynęła w programie Super Dzieciak, czy coś w tym stylu, dziecko grało ładnie, wyglądało ślicznie, ludzie przyszli z dziećmi, bo koncert był dla rodzin, więc wszystko się zgadzało, prowadzący dostosował się do młodego widza, co czyniło imprezę pro ludzką i nienadętą, po wszystkim mam poczucie, że było to wydarzenie pełne uroku i kojące moje rozdrażnienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz