sobota, 16 kwietnia 2016

"co noc..." (tuż po "Ja ciebie też...")

widziałam w teatrze coś ciekawego, nie wiem, czy mi się podoba, ale było to interesujące, teatr w teatrze, młodzi aktorzy, pewna niewątpliwa naturalność, dobra opowieść mimo totalnie bezsensownego zakończenia, które było więcej niż nudne i rozczarowujące, ale sama idea trójkąta (nie)miłosnego (niby motyw wyświechtany, a jednak... przecież nie), sam pomysł opowieści, która się dzieje przekonująco tu i teraz, nie naprawdę, a często naprawdę, jak rasowa psychodrama - tak, ciekawe, rzecz mocno teraźniejsza i jakoś tak... niezłe to było, mimo pewnej emocjonalnej histerii, za którą jeśli bywa nieumotywowana nie przepadam.... niezłe to było; "Ja ciebie też..." tak, coś ciekawego, uwierzyłam


- Każdej nocy coś mi się śni. Co noc śnisz mi się ty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz