piątek, 20 lutego 2015

Jak umierają ptaki?

Szłam koło ekranów wytłumiających, które oddzielają ruchliwą ulicę od domków, jakiś ptak uderzył o ekran, spadł, podbiegły do niego dwie dziewczyny, potem krew, umieranie, sprawdzanie, podobno brak życia, przeniosły ptaka na pobocze, piękny był, młody o błyszczących piórach, mocnym dziobie, bałam się go dotknąć, zamknął oczy, w pierwszej chwili chciałam go jednak wziąć i biec do weterynarza, ale umierał, gasł, nie było po co, a może było? może powinnam? myślę o tym, słabo sobie radzę z umieraniem, nawet w ptasiej skali; od razu przypomniało mi się, że "śmierć ptaka to jest mała śmierć" i oczywiście "Godziny", i tam Woolf, która ma takie niesamowite poczucie tożsamości ze znalezionym martwym ptakiem, chyba właśnie dopiero teraz zrozumiałam tę scenę z książki, także z filmu oczywiście (Bird Funeral "The Hours"). Cholerne ekrany, czy rzeczywiście są tak ważne i potrzebne? ważniejsze niż ptaki, które się o nie zabijają, bo przecież nie chodzi o tego jednego, a nawet gdyby chodziło, to żal go i tak, takie zmarnowane piękno, wytrzebione bezsensownie życie. Myślałam o tym ptaku cały dzień, jak już wspomniała słabo radzę sobie ze śmiercią. To chyba była jemiołuszka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz