poniedziałek, 20 czerwca 2016

pierwszy dzień lata

moja babcia sadziła róże, dorodne, pachnące, wielokolorowe, ale w zasadzie potrafiła posadzić chyba wszystko i właśnie to wszystko rosło w jej ogrodzie, który pamiętam jako ogromny, choć pewnie był niewielki, bo po prostu to ja byłam małą dziewczynką wtedy, mimo wszystko jest w tym wspomnieniu o ogrodzie babci jakaś magia i niesamowitość, jest tęsknota za jego odtworzeniem, były tam maliny, mnóstwo malin, więc także drapanie po nogach i słodycz, miękkość owoców, zamszowe morele, cierpki agrest i znowu ukłucie, i ciągle te róże, czerwone, różowe, żółte, pomarańczowe, wyobrażałam sobie, że chowam się za tymi wszystkimi cierniami i było to jedno z moich najlepszych , najbezpieczniejszych miejsc;

moja mama ma kwiaciarnię i robi piękne bukiety, robi to świetnie, ale chyba za tym nie przepada;

a ja zwyczajnie lubię kwiatki i to jakby wszystko







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz