piątek, 10 czerwca 2016

na ratunek żurawinie

Kupiłam umierającą żurawinę, dogorywała sobie w zapomnianym kącie Biedronki, tuz obok zdecydowanie nieżywej borówki, pomyślałam, że przecież szkoda i zabrałam, i mam, i wydaje się, że odżyła, tymczasem balkon powoli pęka w szwach i co dnia pochłania kilkanaście litrów wody, nic to - i tak fajnie, i mam żurawinę, zdecydowanie żywą. Czy to jest jakieś moje nowy hobby? bardzo to być może.


*******

wieczorna nasiadówka ogrodowa przy piwie, makowcu i mięsiwie u Andrzeja zmieniła się w globalne plotki i radosne złośliwości, ale bardzo fajne, bardzo, zafalowało wakacjami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz