niedziela, 5 czerwca 2016

klasyka i jej brak (The Angry Birds i inne inszości)

Klasyczny weekend z Małą Mi: lody, kino, pizza, shopping (tą razą obuwniczy) plus dyskusje w międzyczasie, obie lubimy takie weekendy z taką właśnie, a nie inną sekwencją czynności, zatem cenny czas, wieczorem zwieńczyłam dzień bieganiem po wzgórzach, które jakoś się udało pomimo upału, czyli brawo ja, owszem, a czemuż by nie, definitywnie: brawo ja.

co do bajki.... jakość animacji powalająca, tzn. widać, że ktoś dał na wykon duże pieniądze, a ktoś inny je wykorzystał, poza tym jak na film zainspirowany trywialną gierką telefoniczną to nawet ma to jakąś tam fabułę, prostą dosyć, ale przecież fabuła może być prosta, a mimo to pozostawać ciekawą opowieścią, co nie do końca się niestety w "Angry Birdsach" udało, niewątpilwie można się pogapić, feria barw zatrzymuje oko, efekty są efektowne, wiadomo, ale to nie jest za dobra bajka ani za dobry film, niemal dwie trzecie filmu to seria gagów i skeczy, scenek z życia nerwusa, kilka jest zabawnych, kilka nudnych, kilka nawet smutnych, można poogladać, ale to wariacje na ten sam temat, szybko robią się przewidywalne i nie posuwają akcji w żadnym kierunku, a tną fabułę, trochę jest tak jakby ktoś miał za dużo pomysłów i postanowił wszystkie zrealizować nawet narażając się na przesyt i powtórki; akcja przyspiesza jednak w toku drugiej połowy filmu, nieco nagle i bez logiki, choć efektownie (znowu ta jakość, te efekty) i nie powiem, jakieś tam emocje czy wartości nawet migają, że przyjaźń, że poświęcenie, że odwaga, wartości prowspólnotowe generalnie, można z tego wycisnąć, więc o co się czepiam?... trochę to jest film dla nikogo, tzn. trudno określić, kto był docelowym odbiorcą, dorośli się wynudza w wielu momentach, najlepsze sceny widzieli na spoilerach, a pozostałe żarty po prostu są średnio zabawne, te nieliczne żarty, które zrozumieją dzieci, są rozwleczone w czasie tak, że się wykolejają dość szybko i nużą, a te żarty, które są dla dzieci niezrozumiałe, bo zbyt mocno powiązane z seksem i zbyt dosadne (oj grube "żarty"..., np. ptaszki wykonują serię ćwiczeń, robią dziwne pozy i ptaszek do ptaszka mruczy: - Robiłeś kiedyś coś takiego? a tamten odpowiada: - Nigdy na pierwszej randce ALBO moje ulubione: po zaginięciu jajek, jeden z ptaków wpada na pomysł, żeby je zastąpić i przyjmując pozę rasowego ogiera nawołuje: - Chodźcie dziewczynki, będziemy robić jajka całą noc!!! - teoretycznie.... trochę zabawne, ale w filmie, na którym siedzą maluchy od 5 do 12 lat - mocno takie sobie), jak na bajkę te żarty dla dużych widzów, są dość prostackie i w kreskówce o kolorowych ptaszkach jakoś zgrzytają zamiast bawić, wypadają w sumie nieśmiesznie, są oczywiście sceny autentycznie zabawne i dla dorosłego i dla dziecka, ale nie jest to większość, prawdziwym smaczkiem było dla mnie trwające może trzy sekundy, ale bardzo fajne nawiązanie do "Lśnienia" Kinga i to też - niby fajne, ale przecież żadne dziecko (a i nie każdy dorosły...) tego nie zrozumie i nie rozpozna, więc po co? fabularnie zdarzają się też po serii gagów dłużyzny (sceny z orłem - nuuuda) i to nie uzasadnione, główny bohater budzi sympatię i odrobinę współczucia, jego przyjaciele też są dość wyraziści (Terrence - świetny), ale cała reszta postaci, w tym także świńscy bohaterowie (jedynie szef jest osobny i zapamiętywalny), wypada płasko i bez wyrazu; w sumie: do obejrzenia, ale nie zabija, kultowa animacja to to nie będzie... żaden klasyk, żaden szał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz