sobota, 18 czerwca 2016

już niedługo Parszywka

Za tydzień biegnę Parszywą Dwunastkę, czyli 12-kilometrowy bieg po Lesie Piastowskim, dziś usiłowałam przypomnieć sobie trasę i rzeczywiście nadal ją pamiętam, co jest pewnym wyczynem z powodu znaczącej wycinki lasu tu i ówdzie, wycinka zresztą wypadła dość pechowo, bo głównie na podbiegach, zatem w razie upału nie tylko biegnie się pod górę, ale też jest mało przyjemna patelnia, jednakże póki co było nieźle, tempo mam oczywiście słabe, lewa łydka ciągle mnie boli, nie tak, że jakoś strasznie, po prostu uciążliwie, czuję tam nieustannie napięty mięsień i mimowolnie oszczędzam tę nogę, zwalniam, balansuję (wywalam się... i owszem, i to się zdarzyło, na szczęście przy mojej ogólnej ciamajdowatości, umiem też pięknie upadać), w dodatku znowu się przeziębiłam, w sumie wszystko to jest mocno typowe, moje biegowe fatum tegoroczne właśnie tak wygląda, żadnych większych kontuzji, ale za to ciągle drobne upierdliwości, które torpedują treningi, a jak są zawody, to ja tuż przed nimi łażę zasmarkana i pokasłująca, ktoś mnie przeklął czy co? niech się przyzna chociaż... Oczywiście i tak pobiegnę, licząc się z tym, że efekty mogą być mizerne. I niech mówią co chcą, to nie jest łatwa trasa, za to na pewno łatwo na niej zgubić oddech, czego oczywiście byśmy nie chcieli za tydzień....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz