czwartek, 15 stycznia 2015

zupełnie inne słowa

I kiedy mija czas, w którym tysiąc razy obłazi się ze skóry, kiedy ma się już całkiem nowe włosy i paznokcie, komórki, tkanki oraz myśli, a pamięć odtańczy już deformujące kreacje nad tym, co było, więc kiedy minie dużo czasu, to czy nasze obietnice nadal są NASZYMI obietnicami, czy tamte słowa to ciągle NASZE słowa, skoro usta, język, mózg i wszystkie detale ciała zostały już podmienione, wymienione, odumarte, czy każde z dawnych słów, w nagłym tu i teraz to te same słowa, te same przysięgi i obietnice? I nawet nie chodzi o wierność, lojalność czy w ogóle o wartości, ale o nieuchronną zmianę i jej konsekwencje, o stanie się kimś innym, nowym, niby tylko fizycznie, ale przecież właśnie żyje się ciałem, żyje się w ciele, więc to ma znaczenie, powinno mieć. Tamten gniew, tamta miłość, tamte mocno przetarte już słowa, tamte żale, nadzieje czy deklaracje sprzed lat, składane własnymi, a przecież kompletnie cudzymi teraz już ustami, bo teraz mam nowe, odnowione upływem godzin usta, czy tamte słowa i emocje, nadal są moje i są mną, czy wiążą mnie nadal, czy znaczą? Czy wymawiał je i odczuwał ktoś inny? Kto jednakże pozostaje nadal mną? To nie jest pytanie filozoficzne o byt i świadomość, to egzystencjalny konkret, coś co rozważam i trawię w myślach równie regularnie, co bezskutecznie. Po prostu chciałabym to wiedzieć. Kiedy i jak (i czy faktycznie?) umierają słowa i przeżycia oraz wszystko to, czym są dla mnie.

Chcę się uchylić? oczywiście, często tak, niby bez złych intencji i premedytacji (co jest zresztą bez znaczenia), ale jednak, zmieniam się i wyrastam z własnych słów, przeczuwając, że nie jest to w porządku, na pewno nie zawsze.... i że mimo to nie umiem tego uniknąć. Chybotliwy wspólny mianownik mojego mutującego "ja" nie jest gwarancją niczego, dla nikogo.




"(...)I think I'm gonna stay and I'm gonna love you 
Until I can't love you no more."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz