wtorek, 20 stycznia 2015

ozdobniki

Jest taki dom, który mijam każdego dnia, stary, poszarzały, duży dom poniemiecki u zbiegu ulic, otoczony krzewami, okolica z gatunku mało malowniczych, ale dom stoi mocno, czyste okna, białe firanki, umocniony dach, chyba dbają o niego, wśród ogólnej poszarzałości jego ścian zwraca moją uwagę zawsze świeży i odmalowany ozdobnik nad wejściem: po zielonogórsku, jakieś winogrona, całe kiście, ptaki, pawie chyba, niby zwykły budynek, a nad nim z pietyzmem odnawiany portal. Widuję regularnie dwie rodziny, które wychodzą z tego domu, dzieci do szkoły odprowadzają matki (matka czarna i matka biała, obie mają po dwoje dzieci, brunetka i blondynka, wysoka i niska, chude obie bardzo), a ja zawsze się zastanawiam, kto im ten portal tak odnawia i dlaczego, czy to znaczy coś, czy tylko ma być ładny, ten rysunek na brudnych szarzyznach starego domu? Banalnie? Może, ale lubię wierzyć, że każdy stary dom ma swoją tajemnicę, to chyba część moich transcendentalnych tęsknot. Tajemnica tego domu śpi sobie spokojnie w tych ozdobnikach, taką mam fantazję i już, i każdego dnia, mijając ten dom, mam choć jedną drobną, trwającą ułamek sekundy myśl: stary dom, szarość, winogrona, nowe, ptaki, kolory, sekret, kto? po co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz