czwartek, 1 stycznia 2015

Na ostatnim "Hobbicie"

Niezależnie od recenzji rozdrapujących film na części pierwsze, dosłałam to, czego szukałam: estetykę wykonania, plenery, spektakularne efekty po prostu cieszące oko, fantazję, rozmach, inny, ale wiarygodny świat, w który wtopiłam się dość chętnie i z zaangażowaniem, bo świat inny, ale postawy, przeżycia, relacje - uniwersalne przecież; przypodobało mi się na tyle, by nie szarpać się o szczegóły techniczne, dłużyzny, naddatki względem oryginału, wszystko to ważne, ale zupełnie nieważne. Po prostu podobało mi się i już.

                        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz