poniedziałek, 26 stycznia 2015

odnotowywania

- Mała Mi stwierdziła w formie pisemnej, że lipiec jest lipcem, bo panuje wówczas lipna pogoda (czyli kiepska - jak sama wyjaśniła), rozmija się z rzeczywistością, czy może wcale nie? mimowolnie spodziewam się w lipcu lipnej pogody;
- mój kot linieje, a pies ma kamień nazębny - dwa fanty, z którymi nie wiem, co zrobić, bo poza tym zwierzyniec zdrowy przecież, i jeszcze drapaki zajechane, no tak;
- spotkałam nieprzeciętnie brzydką i wyznać trzeba niedorzecznie nudną dziewczynę [co samo w sobie nie jest niczym złym; nie wiem, tylko czy to dobrze, czy źle, że ja tak o niej mówię i że mnie to etyczne rozróżnienie kompletnie nie obchodzi, tym gorzej? tym lepiej?], która niedawno starła na wiór faceta, mającego i nieprzeciętną osobowość, i niezależny intelekt, i jak widać go to nie ratuje, co niby jest niepojęte, ale i mocno przewidywalne;
- dni są dobre i życie jest dobre, bez względu na małe gówna po drodze, naprawdę czuję, że wszystko jest w porządku;
- przejmuję się tym, że się nie przejmuję za bardzo;
- komisyjnie stwierdzam, że nie umiem przełamać się co do B. i to wszystko zmienia, nieuchwytnie, ale bezpowrotnie zmienia;
- brakuje mi pisania papierowych listów, ale coraz rzadziej;
- Stwórczyni ma jakiś zabieg, trochę się denerwuję, bo to w końcu Stwórczyni, moja ostatnia;
- Panna M. jest zakochana i myślę o tym z przyjemnością, choć miłość nieodmiennie podoba mi się bardziej w fazie idei niż realizacji; może to dlatego, że mnie to tym razem nie dotyczy i że to cudze zakochanie, niech się dziewczynie darzy, wiadomo;
- ludzie wokół zwijają się w ciasne kłębki włóczki i kordonka, nic nie mówią, nie nazywają niczego, trwają jak kamienie, sumarycznie jest to brzydkie zjawisko;
- śnił mi się Szymek jakoś tak zaskakująco ładnie, w ogóle zaskakująco, że się śnił;
- każdy zegar w moim domu odmierza inny czas i naprawdę uważam, że jest to całkiem ok;
- przypomniała mi się stara piosenka Turnaua, tak mocno znikąd się przypomniała, słucham jej teraz często (no dobrze - codziennie) i nagle wracam do innych czasów, innych miejsc, innych wydarzeń, wszystko wraca jak za sprawą smaku magdalenki Prousta, dziwny konglomerat doznań, mimo to słucham, nie jestem pewna niczego co pamiętam, a przecież pamiętam;



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz