czwartek, 25 grudnia 2014

święta z Drachem

S. Twardoch  "Drach"
Właśnie z Drachem, czyli ze swego rodzaju transcendencją, która jest dla mnie wiarygodna i którą umiem zaakceptować, spędzam święta. Podoba mi się. A przecież sceptycznie podchodziłam do czegoś, co w recenzjach określono jako "sagę rodzinną", gatunek wydawał mi się wyświechtany i zalatywał melodią z "Nocy i dni". Tymczasem rzeczywiście jest to saga, ale w swej formule, w tej wiecznej jednoczesności negującej sens upływu czasu, ponieważ wszystko dzieje się w nieusuwalnym "teraz", jest to saga ciekawa i wnosząca coś nowego zarówno do rozwoju gatunku takiego jak saga właśnie, jak i do powieści historycznych. Jest to napisane naprawdę nieźle, na pewno rzetelnie w sensie językowym, historycznym, przytłacza potęgą szczegółów, których nie muszę (i często nie potrafię) sprawdzić, a i tak wiem, że są prawdziwe. Powieść historyczna, w której czas ulega podważeniu jako miernik czegokolwiek, zostaje wręcz unieważniony - pomysł sam w sobie bardzo interesujący. I zamiast czasu tysiąc razy ważniejsze jest miejsce, czyli przestrzeń wydarzeń, która mieści w sobie wszystko i mieści to jakby poza czasem, który okazuje się względny, nieistotny, prawie zbędny. Konsekwencje? Każda ludzka historia kończy się źle lub tak sobie, ale jednocześnie się nie kończy nigdy, nie ma końca, nie ma śmierci, a przecież jest - coś miedzy kultami animistycznymi a filozofią Bergsona. Coś co wcześniej już było u Leśmiana, ale nie w takiej skali. Oczywiście najważniejszą postacią także w wymiarze filozoficznym jest narrator, ale tu ani słowa więcej, bo spoilery, spoilery, wiadomo. 
"Drach" - dobra rzecz. 

(PS. Postaci żeńskie - wszystkie jakby wybite z jednej, góra dwóch sztanc, poza tym wszystkim nieprzekonujące psychologicznie, kobiety takie nie są, przynajmniej nie zawsze, w każdym razie tak mi się jako kobiecie wydaje, jednakowoż jest to odczucie mocno subiektywne, więc nie byłabym uczciwa, uznając to za wadę powieści)

***

"Człowiek, drzewo, sarna, kamień, ja. Wszystko to samo. Nikodem, Stanisław, Natalia Gemanderowie, Ernst i Gela Magnorowie, Josef i Valeska Magnorowie żyją w tym samym miejscu i w tym samym czasie, Chociaż w różnych, nakładających się na siebie latach, tak samo jak sarny."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz