czwartek, 4 grudnia 2014

miałam wiewiórkę, ale wiewiórka uciekła


Spotkałam wiewiórkę, a że bardzo lubię wiewiórki, to to banalne wydarzenie nakręciło mnie pozytywnie na resztę dnia. Wiewiórka oczywiście uciekła, ale choć może trudno w to uwierzyć jest gdzieś w tych krzaczyskach. Tam pobiegła. "Ej no weź mała, nie zwiewaj", a ona zwiała. Mimo to fajnie. Bo była. I mam po niej zdjęcie, na którym jej nie ma. Rzecz trudna do pojęcia i uwierzenia, ale wynika z tego zupełnie logicznie i wprost, że jestem optymistą.


"Konik uciekł" (Jan Brzechwa)


Żyli sobie dwaj chłopcy gdzieś za siódmą rzeką.
(W kategoriach dzisiejszych to nie jest daleko.)
Jeden stale narzekał, drugi raźnie świstał,
Jeden był pesymista, drugi optymista.

Jeden dostał od wróżki (był to czas metafor)
Kolej, do tego szyny, stację i semafor.
Drugi chłopczyk otrzymał, choć miał zalet szereg,
G. końskie zawinięte w różowy papierek.

Pesymista powiedział: „Też zabawka śliczna!
Rozumiem, że jak kolej, to już elektryczna!
I co to za parowóz? Wnet popsuje to się.
Ja mam taką zabawkę, proszę wróżki, w nosie!”

Optymista zaś skakał ze szczęścia i fikał:
„Ja dostałem od wróżki pięknego konika!
Ileż z takim konikiem radości i uciech!
Ja dostałem konika, tylko… konik uciekł”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz